SwimMania z rekordami, ale znów bez publiczności
Ponad 600 młodych pływaczek i pływaków wzięło udział na pływalni Marka Petrusewicza przy ul. Wejherowskiej we Wrocławiu w drugiej edycji Swim Manii sezonu 2020-21 czyli rozgrywanej od 2019 w nowej formule Dolnośląskiej Ligi Pływackiej dla młodzieży kończącej podstawówki i kontynuujących naukę w szkołach ponadpodstawowych, w obecnej edycji to pływaczki i pływacy urodzeni w latach 2006-11. Padł w sobotę 20 marca 2021 roku kolejny frekwencyjny rekord, tym bardziej zasługujący na uznanie, że osiągnięty w tak trudnej sytuacji zdrowotnej w naszym kraju i regionie. Co istotne osiągnięty dzięki symbolicznemu, ale jednak udziałowi klubów z sąsiednich województw, gdzie nie ma tak sprawnych organizatorów.
Poziom zawodów (bez publiczności, z rodzicami za szybą pływalni, albo w domach przy komputerach odbierających transmisję video na żywo na livetiming.pl – kolejny raz znacząco wzrosła liczba odbiorców) wysoki, co w czasach pandemii – zamykanych szkół i basenów, gdy o rzetelny i regularny trening w wodzie jest nadal tak ciężko – jest naprawdę imponujące.
Wielkie brawa dla młodzieży i ich trenerów, ale także rodziców, szkół i klubów oraz sponsorów i dobrodziejów. Walczenie o zwycięstwa, dobre miejsca czy choćby rekordy życiowe w takich warunkach jest naprawdę niełatwe, ale młode pływaczki i pływacy.
O poprawę samopoczucia młodych sportowców zadbali organizatorzy przedstawiając na wielkim ekranie życzenia od szykujących się na Teneryfie do tegorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio gwiazd polskiego pływania – m.in. liderki Juvenii Wrocław Alicji Tchórz czy najlepszego polskiego pływaka, wychowanka Piasta Głogów Radosława Kawęckiego.
Patrząc na swoich idoli pozdrawiających ich z pełnych słońca pływalni chciało się iść w ich ślady. Dodatkowej motywacji dodawały nagrody pieniężne i upominki fundowane przez rosnące z zawodów na zawody grono sponsorów i dobrodziejów Swim Manii. Nie bez dużej radości wspominali o tym naczelnik imprezy Małgorzata Gembicka i wicenaczelnik Wojciech Ostrowski – do niedawna asy Śląska oraz wrocławskiego i polskiego pływania – których wspierał przy mikrofonie ich wychowanek, wciąż pływający zawodniczo Maksymilian Adamczyk.
Pani Małgosia kilkukrotnie przypominała o niezbędnej w treningu młodych pływających diecie węglowodanowej. Poświęcone temu były prezentowane on-line w przeddzień zawodów warsztaty metodyczne dla trenerów. Organizatorzy obiecywali doprowadzenie do tego, aby były one dostępne także dla zawodników i ich rodziców. Generalnie chodzi o to, żeby potrzebne młodym pływającym wyczynowo sportowcom kilka tysięcy kalorii były dostarczane przede wszystkim w postaci różnego rodzaju węglowodanów, a nie białka. Niekontrolowane dożywianie suplementami może czasem odnosić odwrotne skutki i dlatego racjonalna dieta jest bardzo ważne zarówno dla właściwego rozwoju młodych organizmów, jak i dla skuteczności treningu jakiemu są poddawani.
Po rozegranych na początku sobotnich zawodów sprintach na 50 metrów grzbietem uhonorowano zwycięzców grudniowej Swim Manii, z Mileną Krawczyk nagrodzoną za wygranie wówczas setki grzbietem w 1:06.51. Przy tej okazji Małgorzata uświadomiła obecnym, że właściwie każdy może pomóc młodym pływakom. Jak Konrad Świątek, dawny pływak Śląska, który pomagając trenującej córce Milenie wspomógł organizatorów swoim kawowym biznesem. Zaglądając z hasłem „swimmania” na strony ligi na instagramie czy na fejsbooku można było liczyć na rabaty i prezenty również u innych wystawców.
W poobiednej sesji imprezy była okazja przedstawić pływającym videowywiad z Markiem Rotterem dawnym pływakiem Śląska, obecnie mistrzem świata w pływaniu w zimnej wodzie. Jego opowieści przerażały, ale i imponowały. Pływanie w temperaturze bliskiej zera w Zatoce Gdańskiej to jedno, a zachęcenie małżonki to uczestnictwa w tym hardcorowym sporcie to drugie.
Miłym urozmaiceniem pływackich wyścigów było dwukrotne powitanie wiosny na pływalni. Raz punktualnie o 12.37 uczynił to młodszy ze spikerów Maksymilian, a po południu jego szef, mentor i trener Wojciech. Biorąc pod uwagę mocne słońce za szybami pływalni na pewno dodawało to wigoru pływającym.
Podczas pływackich mistrzostw zawsze najwięcej radości i emocji przynoszą zacięte pojedynki. Tych nie brakowało zarówno w konkurencjach indywidualnych, jak i sztafetach. Imponował fakt, że młode pływaczki i pływacy mimo mocnego tempa biegów potrafili tak finiszować, że ich ostatnie pięćdziesiątki bywały najszybsze. To zapowiedź sukcesów w zawodach wyższej rangi, bo tak trzeba rozgrywać wyścigi we współczesnym pływaniu. Do tego zaowocowało to wieloma rekordami życiowymi.
Co ciekawe budzące wiele niedawno wprowadzone emocji sztafety mieszane (po połowie panie i panowie) po raz kolejny pokazały, że to fantastyczne ubarwienie monotonii wielogodzinnych maratonów pływackich zawodów. Dające szanse na strategiczne działania trenerów, atrakcyjne dla telewizji i integrujące dla startujących. Czyli stanowiące dobry prognostyk dla przyszłości pływania, również w kontekście jego pokazywalności, a w efekcie wartości medialnej, co ułatwi pozyskiwanie chętnych do sypnięcia groszem na pływających.
Ważnym elementem zawodów były starty nie tylko kolejnych pokoleń pływackich rodzin, ale i młodszych rodzeństw już odkrytych pływackich perełek. Jak w przypadku Poliny i Nata Żurawjelów.
Po zakończeniu zawodów była też okazja do uhonorowania nieodbytych dekoracji podczas grudniowej inauguracji tej edycji SwimManii.
Na zdjęciach Aleksandry Krawczuk dekoracje najlepszych szóstek ostatniej SwimManii.
Maciej Głowacki